sobota, 23 listopada 2013

czwartek, 21 listopada 2013

Marcheweczka....

Dzisiaj kochani mama zrobiła mi niespodziankę i dała kilka łyżeczek marcheweczki ....

Hmmmmmm ale smakowało i jak mama powiedziała że nawet sprawnie nam to poszło i się nie pobrudziłem...






wtorek, 19 listopada 2013

I po badaniach...

Witam kochani!!!


Nie było mnie tu jakiś czas bo byłem na badaniach kontrolnych w Klinice przez kilka dni i jest wszystko dobrze.
 Lekarstwa mam zostawione bez zmian. 

Bardzo się cieszę że byłam w Klinice kilka dni ponieważ już się przyzwyczaiłem do swojego mieszkanka,rodziców, siostrzyczki i psa...i jest mi tu bardzo dobrze!!!!

A teraz idę sobie pomarudzić do łóżeczka bo jestem baaardzzzoooo śpiący.

Dobranoc.


niedziela, 10 listopada 2013

Gorszy dzień....

Witam kochani...

          Nie wiem co się ze mną dzieje coraz częściej mam gorsze dni..... nie mogę spać, ciągle się czegoś lękam i bardzo boje ;( 
i wtedy nie umiem zapanować nad swoim płaczliwym krzykiem.

          A wczoraj to już ja sam byłem tym wszystkim zmęczony i nie dawałem rady bo tak bardzo nie chciałem płakać, nawet zacząłem    i zanosić czego bardzo się przestraszyłam i pojawiły się moje duszności ale mama opanowała sytuacje.


        Mama ciągle mnie przytula, całuje ale nie zawsze to pomaga.



To jednak  już czas na pobyt w szpitalu na zmianę leków....



A dzisiaj troszkę odsypiam wczorajszy dzień ;)




Pozdrawiam kochani!!!



sobota, 2 listopada 2013

Długi weekend...

               Przez ten weekend sobie siedzimy z tatą, mamą i siostrzyczką  w domku bo mocno u nas wieje, ale wczoraj udała nam się razem iść na cmentarz odwiedzić naszych bliskich(nie będę wymieniał 
bo dużo ich jest) i powiem Wam że bardzo mi się podobały 
te kolorowe światełka.....
              
 No i zbieramy też nakrętki dla mojego imiennika na wózek inwalidzki ....


               Miłego weekendu.... ;)

środa, 30 października 2013

O miesiąc starszy...

          Skończyłem już trzy miesiące ;) potrafię trzymać już sam  główkę, mama ciągle mnie chwali że jestem fajny facet i że ciągle robię jakieś postępy.
           Dzisiaj byłem na szczepieniu i nawet nie było źle już na sam koniec nie wytrzymałem i trochę się popłakałem ale jak zwykle
na posterunku była mama i zaraz było przytulanko ;)

A tu kilka fotek w domku...z siostrzyczką i moje zasypianko...





Pozdrowionka ;)

wtorek, 29 października 2013

Ciągłe zmiany... Udało się!!!

Witam kochani!!! Nie było mnie przez dłuższy czas ale dużo się wydarzyło......
           A więc zaczynam od początku....27.09.2013r. jak zwykle czekałem na mamę ale coś od rana wszyscy się przy mnie kręcili, badali i podjęli decyzje że mogę już być przeniesiony na oddział kardiologiczny i tak tez się stało. Wywieźli mnie na oddział i niestety leżałem tam wśród obcych cioć i wujków a mamy nie było.....jak się potem dowiedziałem to mama nie wiedziała że mnie przenoszą i przyszła do mnie dopiero w godzinach odwiedzin i była w większym szoku niż ja.....
          Więc mama przyszła na oddział ucieszyłem się bardzo że będę w końcu być z nią, że możemy być razem.... Nawet tata przyjechał i przywiózł nam ubrania bo nie byliśmy przygotowani na pobyt w szpitalu razem.

           Niestety przejście z IT na oddział wiązało się z tym że dostawałem mniejsze dawki leków a niektórych wcale,  leków mi bardzo brakowało i bardzo się denerwowałem i ciągle płakałem... Mama ciągle mnie tuli i choć bardzo chciałem się uspokoić to nic nie pomagało i tak po dwóch dniach kiedy odstawiono mi kolejny lek znowu dostałem zaburzeń rytmu serca. Mama była przerażona i bardzo smutna zresztą ja też, bardzo było mi źle...
         Mama całą noc czuwała nad moim łóżeczkiem. Za każdym razem kiedy się przebudziłem (dostałem środki uspakajające to mogłem zasnąć) mama na mnie patrzyła i widziałem jaki niekiedy ukrytkiem płakała.

          I tak po  całej nocy nic się nie zmieniło i zapadła decyzja że będę miał robioną po raz kolejny kardiowersję "zabieg przywracający prawidłowy rytm serca" i znowu całą noc musiałem spędzić na IT, ale na szczęście następnego dnia mogłem wrócić na sale gdzie czekała na mnie mama.
           Wujkowie zmieniali mi ciągle  leki i w końcu się udało że zostałem po dwóch tygodniach wypisany do domu. Było to wielkie zaskoczenie ale bardzo fajne.



            W domu już jesteśmy ponad dwa tygodnie i jak narazie jest wszystko dobrze,dostaje leki sześć  razy dziennie nie są one dobre ale przyjmuje je dzielnie,  byliśmy już na kontroli w Krk i czeka nas za dwa tygodnie kolejny pobyt w szpitalu ale ten czas w domu jest super...
            Tak mi się w domu podoba, że tylko bym się bawił i zwiedzał każdy zakamarek naszego mieszkania i nie mam ochoty na spanie bo szkoda czasu....